Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlam posty z etykietą opinie

A rano przeglądam gazety...

Podczas kwarantanny nabawiłam się pewnych rytuałów. Dzień rozpoczynam dosyć wcześnie, wstając około szóstej rano. Lubię te długie, rześkie poranki i odgłosy ptaków zza okna. Lepiej mi się wtedy oddycha, myśli, czy pracuje. W niezbędniku rannego ptaszka na pierwszym planie jest szklanka wody z octem jabłkowym, później lekkie śniadanie i kawa. Poranna, parzona kawa to punkt obowiązkowy, bez którego trudno mi sobie wyobrazić dobrze rozpoczęty dzień. Każdy ma inne przyzwyczajenia związane z tą leniwą porą dnia. Jedni ćwiczą jogę, inni wyprowadzają psa, są też tacy, którzy czytają na rozbudzenie książki, czy gazety. Od pewnego czasu sięgam właśnie po prasę. Niczym głowa rodziny rozsiadam się w fotelu i z filiżanką małej czarnej włączam komputer, aby zobaczyć co piszczy w świecie. A właściwie co piszczało, bo nie sięgam po informacje o zbliżających się wyborach, maturach, czy koronawirusie. Robię sobie małą, prywatną wycieczkę do czasów sprzed blisko 100 lat… Stare, na żółtym papierz...

Cyklon - recenzja najnowszej książki Przemysława Semczuka

Esesman, a do tego z Auschwitz, może budzić jednoznaczne konotacje. W naszej świadomości, za tym hitlerowskim tytułem kryją się zbrodnie, zniszczenie, zagłada, śmierć. A co, jeśli zdarzali się dobrzy esesmani? Zdaję sobie sprawę, że ten epitet nawet językowo wydaje się tak mocno niepoprawny/źle dobrany. Ale rzeczywiście, zdarzali się Niemcy, którzy brzydzili się bestialstwem wojny, a praca w obozie nie była osobistym wyborem. O jednym z nich, możemy się dowiedzieć z najnowszej książki Przemysława Semczuka pt: Cyklon .                                           Od razu muszę przyznać, że mam słabość do tego autora, ale ta powieść trochę mnie zaskoczyła. Semczuk znany jest głównie z tzw. reportaży archwistyczno - kryminalnych. To autor dokumentalnych książek o seryjnych mordercach – m.in. Joachimie Knychale, czy Karolu Kocie. Semczuka cenię za rzetelną pracę, zamiłowanie do odkrywanie...

Ostatnio przeczytane

Kwarantanna sprzyja nadrabianiu wielu zaległości, w tym zaległości książkowych. Mam takie szczęście, że ostatnio w moje ręce wpadły same dobre pozycje, o których warto mówić. I choć książek nie mam ze sobą fizycznie, bo czytam na Legimi, to i tak wiem, że moje ostatnie lektury zostaną ze mną na dłużej. Przynajmniej w pamięci i w tych zapiskach.  1. Imię róży, Umberto Eco  O tej książce słyszał pewnie każdy, wielu chciało ją przeczytać, ale nie każdemu mogło się to udać. Pokaźna objętość powieści, dużo opisów i monologów, oraz osadzenie akcji w średniowieczu, na pierwszy rzut oka może budować sceptyczne nastawienie. Mówi się, że tą książkę można pokochać, albo znienawidzić... Ja szczęśliwie należę do tej pierwszej grupy :)  Sięgnęłam po ten tytuł, bo sporo już o nim słyszałam, a gdy dowiedziałam się o wątku kryminalnym, miałam pewność że muszę to przeczytać.  Można śmiało powiedzieć, że ten kryminał nie kipi kryminałem. A jest jedynie przykrywką do o wiele...