Kwarantanna sprzyja nadrabianiu wielu zaległości, w tym zaległości książkowych. Mam takie szczęście, że ostatnio w moje ręce wpadły same dobre pozycje, o których warto mówić. I choć książek nie mam ze sobą fizycznie, bo czytam na Legimi, to i tak wiem, że moje ostatnie lektury zostaną ze mną na dłużej. Przynajmniej w pamięci i w tych zapiskach. 1. Imię róży, Umberto Eco O tej książce słyszał pewnie każdy, wielu chciało ją przeczytać, ale nie każdemu mogło się to udać. Pokaźna objętość powieści, dużo opisów i monologów, oraz osadzenie akcji w średniowieczu, na pierwszy rzut oka może budować sceptyczne nastawienie. Mówi się, że tą książkę można pokochać, albo znienawidzić... Ja szczęśliwie należę do tej pierwszej grupy :) Sięgnęłam po ten tytuł, bo sporo już o nim słyszałam, a gdy dowiedziałam się o wątku kryminalnym, miałam pewność że muszę to przeczytać. Można śmiało powiedzieć, że ten kryminał nie kipi kryminałem. A jest jedynie przykrywką do o wiele...